maja 17, 2017
Pojedynek maseczek oczyszczających | Skin79, Missha, Sephora, L'Oreal, Bielenda, AA
Każda skóra - bez względu czy jest tłusta, mieszana, czy sucha - wymaga zarówno dogłębnego oczyszczania, jak i nawilżania. Dziś chciałabym skupić się na tym pierwszym. Zaprezentuję Wam kilka maseczek do twarzy, które w ostatnim czasie testowałam. Są tu zarówno maseczki kremowe w saszetkach, jak i maski w płachcie. Jeśli ciekawi Was, które wypadły najlepiej, a do których już więcej nie wrócę, to zapraszam do czytania :-)
W ostatnim czasie bardzo popularne stały się kosmetyki zawierające węgiel aktywny. Serię masek zawierających w składzie węgiel wypuściła m.in. marka Bielenda.
Maski te są oczywiście czarne, szybko zastygają i przyzwoicie się spłukują. Mają także całkiem przyjemny zapach. Specjalnych różnic między nimi nie dostrzegam, jednak jeśli musiałabym wybrać, to najbardziej polubiłam wersję zieloną (do skóry tłustej i mieszanej).
Maskę węglową posiada w swojej ofercie także marka AA.
Nie jest ona tak czarna jak maski marki Bielenda i ma bardziej kremową konsystencję. Zawiera także drobinki peelingujące. Jej działanie oceniam bardzo dobrze. Może nawet nieco lepiej niż masek Bielendy.
Niedawno pojawiła się kolejna seria maseczek marki Bielenda.
Tym razem są to trzy maski metaliczne.
Maski te swoim wyglądem wyróżniają się na tle innych tego typu produktów. Mają one intensywnie metaliczne odcienie, przez co ciekawie wyglądają na skórze. Jeśli chodzi o działanie to są one bardzo przeciętne. Najlepiej spisała się u mnie wersja niebieska.
Maseczka detoksykująca marki Bielenda jet jedyną maską z tej gromadki, której używam już od dawna.
Lubię ją i chętnie po nią sięgam. Dobrze oczyszcza i odświeża skórę.
Lubię ją i chętnie po nią sięgam. Dobrze oczyszcza i odświeża skórę.
Marka L'Oreal również wypuściła niedawno kilka nowości. Wśród nich są 3 maski z glinkami. Ja miałam ostatnio kilka saszetek wersji z węglem oraz z zielona glinką.
Jestem bardzo sceptycznie nastawiona do tych produktów. Wersja z węglem jest niesamowicie mocno wyperfumowana. Naprawdę używając tej maski miałam wrażenie, że wlano do niej jakieś pół buteleczki perfum... Jest to mocny zapach, który ogólnie mi się podoba, ale jego miejsce jest we flakonie, a nie w masce, którą nakładam na twarz... Taki aromat trzymany przez 15 minut na twarzy może stać się bardzo męczący. Z kolei zielona maseczka przy pierwszym użyciu mnie mocno szczypała, co w ogóle zdarza się u mnie niezwykle rzadko. Następne podejścia były na szczęście lepsze.
Samo działanie tych masek oceniam dobrze. Przyzwoicie oczyszczają i nie podrażniają skóry. Niestety jak dla mnie mają one zbyt duże wady, przez które nie planuję w przyszłości po nie sięgać.
Teraz chciałabym Wam opowiedzieć o duecie maseczek marki Sephora. Jest to maska w płachcie oraz maska na noc umieszczona w małym pojemniczku.
Produkty te mają oczyścić i zmatowić cerę. Maska w płachcie jest bardzo cienka i dobrze przylega do twarzy. Po jej użyciu moja skóra była mocno odświeżona i bardzo dobrze nawilżona. Z kolei maska na noc ma żelową konsystencję i świeży zapach. Wystarcza na cztery użycia. Po jej użyciu nie zauważyłam jakichś szczególnych zmian w wyglądzie swojej cery. Zdecydowanie lepiej spisała się maska w płachcie.
Maseczki bąbelkujące marki Skin79 miałam już okazję Wam zrecenzować. Bardzo lubię zarówno wersję czarną, jak i beżową, którą widzicie na zdjęciu.
Maski te znalazły się także w ostatnich ulubieńcach. Są bardzo ciekawe zarówno ze względu na ich zachowanie na skórze, jak i efekty, które dają. Po ich użyciu skóra jest świetnie oczyszczona i orzeźwiona.
Ostatnim produktem jest bąbelkowa maska marki Missha.
Posiada ona dwie komory - w jednej jest żel, a w drugiej dwuczęściowa płachta. Najpierw należy nałożyć na skórę żel, a następnie suchą płachtę. Samego żelu jest tak ogromna ilość, że nie byłam w stanie zużyć go za pierwszym razem, dzięki czemu maska starczyła mi na dwa użycia. Płachta składa się z dwóch części - na czoło oraz na resztę twarzy. Niestety jest ona gruba i bardzo sztywna przez co nie przylega dobrze do twarzy.
Maska ta nazwana jest bąbelkową, jednak jeśli oczekujecie od niej czegoś w stylu masek marki Skin79, to mocno się zawiedziecie. Dokładnie tak jak ja... Ta maska w ogóle się nie pieni i mam wrażenie, że pod płachtą także nie tworzyły się żadne bąbelki. Przy pierwszym użyciu tego produktu czułam dość mocne szczypanie. Myślę, że taki efekt pojawiał w miejscach zetknięcia się preparatu z jakimiś drobnymi rankami. Po zdjęciu płachty należy umyć twarz z pozostałości żelu. Efektem tego zabiegu była lekko oczyszczona cera, jednak bez żadnych rewelacji. Niestety jest to słaba maska, znajdująca się daleko w tyle za prawdziwymi maskami bąbelkującymi.
Ceny:
Bielenda, maski węglowe: 2,50 zł / 8 g
Bielenda, maski metaliczne: 3 zł / 8 g
Bielenda, maska detoksykująca: 3 zł / 10 g
AA, maska węglowa: 3 zł / 8 ml
Sephora, maska w płachcie: 19 zł / 22 g
Sephora, maska na noc: 15 zł / 8 ml
L'Oreal, maska czysta glinka (maska w słoiczku): 35 zł / 50 ml
Skin79, maska bąbelkowa: 20 zł / 23 ml
Missha, maska bąbelkowa: 16 zł / 15 g
Podsumowując z tej gromadki maseczek mogę polecić Wam maskę bąbelkową marki Skin79, maski węglowe marki Bielenda oraz marki AA oraz maskę detoksykującą marki Belenda.
Mocno przeciętnymi produktami okazały się produkty marki Sephora (tu w sumie jeszcze mogę polecić wersję w płachcie) oraz maski metaliczne marki Bielenda.
Nie mogę polecić masek marki L'Oreal, ponieważ na tle wielu innych tego typu produktów wypadają bardzo słabo, a ich używanie nie odbieram jako coś przyjemnego. Nie polecam także maski marki Missha, która bąbelkowa jest tylko z nazwy i jest mało komfortowa w użyciu.
A Wy które maski oczyszczające możecie polecić, a które odradzacie? :-)
Dobrze, że wpadłam na Twojego posta, bo chodził mi po głowie pomysł zainwestowania w pełną wersję maski z L'Oreal, ale nie zniosłabym intensywnego zapachu. Pewnie zamiast tego sięgnę po Misshę :)
OdpowiedzUsuńNie pamiętam już kiedy miałam maseczki w saszetkach. Wersje węglowe mogłyby coś u mnie zdziałać.
OdpowiedzUsuńFaktycznie t maseczka L'Oreal mnie też szczypała i zastanawiałam się czy to normalne. Maseczkę Bielenda (te węglowe) zieloną miałam i polubiłam, fajnie się spisała.
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnei ta detoksykującą z Bielendy ;)
Maska detoksykująca z Bielendy jest rewelacyjna. Maska węglowa zielona i niebieska sprawdziły się na równi na mojej skórze. Beauty Bar od Bielendy raczej średnio. Maska zielona L`oreal okropnie szczypała i powodowała zaczerwienienia na skórze, a wersja druga była lepsza, choć też nie specjalnie cudowna. U mnie ostatnio nieźle sprawdzają się maski Cien z Lidla (odżywcza, oczyszczająca i nawilżająca), kupione za 0,69 zł.
OdpowiedzUsuńU mnie świetnie sprawdziły się maski węglowe z Bielendy. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja bardzo lubię maseczki węglowe od Bielendy :) inne od Bielendy są w sumie dla mnie bardziej do nawilżenia, inaczej na mnie nie działają :p
OdpowiedzUsuńBardzo lubię węglowe maski z Bielendy! Są świetne :)
OdpowiedzUsuńMaski Bielenda pokochałam ;)
OdpowiedzUsuńNaprawdę testujesz maseczki do skóry suchej/ tłustej/ dojrzałej itd i wybierasz która lepsza? Przecież jeżeli masz cerę suchą to ta do tłustej tylko ci zaszkodzi... Nie uważasz, że to trochę bez sensu?
OdpowiedzUsuńJak sam tytuł wskazuje są to maski oczyszczające. Tak więc nie - wszystko jest całkowicie sensowne :-)
UsuńA jak wiadomo każda skóra wymaga zarówno oczyszczania, jak i nawilżania.
Ja dzisiaj kupuje te z bielendy do przetestowania :) obserwuje :*
OdpowiedzUsuńMam ochotę przetestować węglową bielendę, a osobiście bardzo lubię dziegciową maskę Babci Agafii oraz węglową z Beauty Formulas :)
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu używam maseczek oczyszczających, ale zazwyczaj wybór był trochę przypadkowy :P Fajnie, że zrobiłaś takie zestawienie, bo teraz pewnie będę kupować trochę bardziej świadomie. Pewnie z ciekawości spróbuję maseczki bąbelkującej marki Skin79, bo wydaje się naprawdę ciekawa. Oprócz tego zastanowię się nad zakupem detoksykującej bielendy i węglowej AA.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za wpis i pozdrawiam
~Ter
Z tych tutaj maseczek miałam Lorealowe, a tak to zupełnie innych używałam. ;) Mam zamiar skusić się w przyszłości na Skin79.
OdpowiedzUsuńKilka z nich znam i kilka mnie kusi :) szczególnie Skin79 :)
OdpowiedzUsuńMiałam do czynienia jedynie z niebieską maską metaliczną od Bielendy - sprawiła się całkiem dobrze (w porównaniu np. z nawilżającą maską od AA - była to bodajże zielona glinka)- skóra była dużo świeższa, bardziej sprężysta i wyraźnie nawilżona. Niestety efekt ten utrzymał się max 2 dni :(
OdpowiedzUsuńP.