września 16, 2020

Denko kosmetyczne | 3/4 | Kosmetyki do pielęgnacji twarzy

Po kosmetykach do pielęgnacji włosów (KLIK) i ciała (KLIK), przyszedł czas na zrecenzowanie ostatnio zużytych przeze mnie produktów do pielęgnacji twarzy :-) 

Denko kosmetyczne | 3/4 | Kosmetyki do pielęgnacji twarzy

Zacznijmy od produktów do demakijażu. 

Denko kosmetyczne | 3/4 | Kosmetyki do pielęgnacji twarzy

Dwufazowy płyn do zmywania makijażu marki Clinique zachwycił mnie dawno temu, kiedy miałam jego miniaturkę. W momencie, kiedy używałam już pełnowymiarową wersję, mój entuzjazm znacznie zmalał... Chociaż dobrze radzi sobie on nawet z mocnym makijażem i jest bardzo wydajny, to jednak po dłuższym czasie jego stosowania uznałam, że jest wiele lepszych produktów i to w atrakcyjniejszej cenie. 

Olejek do demakijażu marki Aromatica to produkt, który uwielbiałam przez cały czas jego stosowania. A trwało to długo, bo aż rok. Tak, jest to bardzo wydajny kosmetyk ;-) Do tego wspaniałej jakości! Olejek ten szybko i skutecznie zmywał każdy makijaż. Wszystko to bez szczypania i podrażniania skóry. Ideał <3 

Chusteczki do zmywania makijażu marki Bioderma niestety mnie rozczarowały. Płyn micelarny Sensibio H2O uwielbiam od lat (pisałam o nim dawno temu TUTAJ), ale te chusteczki są po prostu dość słabe. Wszystko przez to, że są zbyt słabo nasączone. Przeważnie musiałam dodatkowo polać je płynem, a nie o to tu przecież chodzi. Za tę cenę jest to zdecydowanie marny produkt.  


Z tych czterech żeli do mycia twarzy żaden mnie nie zachwycił, a właściwie to większość mnie rozczarowała... 

Denko kosmetyczne | 3/4 | Kosmetyki do pielęgnacji twarzy



Żel marki Bioderma pochodzący z linii Sensibio jest zwyczajnym żelem za wygórowaną cenę. Do tego jest mało wydajny. Sprawdził się u mnie dobrze, ale moje odczucia względem niego są właściwie takie same jak w przypadku większości przyzwoitych żeli za 1/4 jego ceny. 

Obie pianki marki Bielenda niestety mnie rozczarowały... 
Przede wszystkim to nie są pianki! Podstawowy błąd polskich marek, które na fali mody na azjatyckie kosmetyki pragną mieć w swojej ofercie takie wspaniałe pianki, jakie z łatwością można zdobyć na tamtejszym rynku. Jak się czegoś nie umie zrobić, to nie ma co pisać kłamstw na opakowaniu...
"Pianki" te są po prostu kremami myjącymi. Szczególnie ta różowa pianka prebiotyczna. Jest to całkowicie kremowa konsystencja, która z pianką nie ma nic wspólnego. Każdy kto używał prawdziwych pianek, które to po wyciśnięciu z tubki puchną lub znacznie zwiększają swoją objętość podczas aplikacji na skórę (przez co można używać ich naprawdę w minimalnej ilości), wiedzą o czym mówię ;-) Plusem tego kosmetyku był przyjemny zapach, ale na tym plusy się kończą. Według mnie niespecjalnie dobrze oczyszczał, a jego działanie nawilżające było na niskim poziomie. 

Podobnie było z produktem z serii miodowej. Nie jest to pianka, tylko kosmetyk o kremowej konsystencji, który nieco lepiej się pienił niż ten z linii prebiotycznej. Jego zapach był dość sztuczny i duszący. Niestety tym razem lubiana przeze mnie marka Bielenda zwyczajnie mnie zawiodła...  

Żel marki Dermika to z kolei produkt, który nie ma jakiegoś intensywnego działania oczyszczającego, ale raczej takie lekko odświeżające i tonizujące. Jakoś nie zachwycił mnie ten kosmetyk. Tak się złożyło, że miałam dwa opakowania, więc aktualnie staram się zużyć te drugie. 

Denko kosmetyczne | 3/4 | Kosmetyki do pielęgnacji twarzy



Żel i tonik marki Ziaja z linii PRO sprawdziły się u mnie dobrze, ale bez rewelacji. Ot, takie średniaczki. 

Właśnie się zorientowałam, że żele do mycia wypadły tu naprawdę słabo... Żadnego z nich nie kupiłabym ponownie. Na szczęście nie jest najgorzej i aktualnie mam dwa żele, które mnie zachwyciły. Na pewno coś o nich wkrótce opowiem ;-) 

Jeden tonik przed chwilą się pojawił, ale jest tu jeszcze taka oto trójka... 

Denko kosmetyczne | 3/4 | Kosmetyki do pielęgnacji twarzy



Tonik do twarzy marki Ziaja z serii Jeju bardzo polubiłam. Znalazł się on nawet w moich ostatnich ulubieńcach (post ten znajdziecie TUTAJ). 

Natomiast tonik marki Isana zawierający kwasy owocowe uwielbiałam przez ponad 2 lata i zużyłam w tym czasie mnóstwo opakowań. Niestety został wycofany, a ja niedawno opróżniłam ostatnie opakowanie... 
Wiem, że wiele osób krytykowało ten tonik, ponieważ podczas nakładanie się pienił. Owszem, tak było i ja to w nim uwielbiałam. Wszystko dlatego, że nie ograniczyłam się do traktowania go jako tonik w ścisłym tego słowa znaczeniu.
Zawsze po zużytym płatku kosmetycznym widziałam jak dobrze tonik ten doczyścił moje pory. Zaczęłam używać go jako taki zabieg oczyszczający. Wcierałam go w skórę wacikiem i pozostawiałam na jakiś czas, po czym myłam twarz. Kiedyś nawet zdarzało mi się robić z niego maseczkę (miałam wtedy takie suche maski w płachcie w kapsułkach, które po włożeniu do cieczy rozwijały się). Kosmetyk ten sprawdzał się rewelacyjnie! Jako produkt "doczyszczający" i delikatnie złuszczający był rewelacyjny. 

Z kolei tonik marki Pixi jest według mnie jednym z najbardziej przereklamowanych w ostatnim czasie kosmetyków. U mnie niewiele robił, a trzeba zauważyć, że kwas glikolowy w stężeniu 5% to coś, co przyda się każdej skórze i przynajmniej drobne efekty powinny się pojawić...  
Tu muszę wspomnieć o jednej kwestii, którą obserwuję od dłuższego czasu u siebie i u innych... Jakże bawią mnie osoby, które nie mogąc znieść, że komuś nie sprawdziło się coś, co sami lubią uciekają się do jednego z najsłabszych argumentów, którym jest "pewnie masz nie ten typ skóry co trzeba". I tu zaczyna się również krytyka, bo "jak to tak, że komuś nie spodobało się coś co ja lubię..??". Jestem pewna, że wiele blogerek wie o czym teraz piszę... Oj smutni są tacy ludzie :-P 
Wracając do toniku... No cóż, w tym przypadku muszę zauważyć, że produkty z tak niskim stężeniem kwasu glikolowego przede wszystkim nawilżają skórę i pomagają w złuszczeniu wierzchniej warstwy naskórka. Czy istnieje typ skóry, któremu takie coś by się nie przydało..? No właśnie... A okazuje się, że powinnam mieć całą twarz w trądziku, żeby móc wydać opinię na temat tego produktu... No nie, takiej cery na szczęście nie mam i nigdy nie miałam, ale to akurat nie ma nic do rzeczy. Tak nawiasem mówiąc, już widzę jak sam ten tonik pomaga skórze w takim stanie :-P 
Tonik marki Pixi na mojej skórze nie robił nic! Nie wpłynął na powstawanie niedoskonałości, nie nawilżał i nie sprawiał, że skóra była jakoś bardziej promienna. Do tego jego stosowanie nie było zbyt przyjemne, ponieważ kosmetyk ten nieładnie pachniał (zapach ten mocno kojarzył mi się z jakąś publiczną toaletą. Te środki do dezynfekcji itd...). 
Pod żadnym względem nie wspominam tego toniku dobrze. W mojej ocenie jest to kiepski produkt za wygórowaną cenę. 


Teraz czas na maseczki :-) 

Denko kosmetyczne | 3/4 | Kosmetyki do pielęgnacji twarzy



Wszystkie trzy maseczki do twarzy, które widzicie na zdjęciu sprawdziły się u mnie dobrze. Największym ulubieńcem jest błotna maska marki Sephora. Miałam kiedyś pełnowymiarowe opakowanie, a w ostatnim czasie zużywałam miniaturkę. Jest to świetnie oczyszczająca maska, do której na pewno jeszcze wiele razy wrócę. Pełną recenzję tej maseczki znajdziecie TUTAJ

Maska całonocna marki The Body Shop miała przyjemną żelową konsystencję i rewelacyjne działanie. Pomagała oczyścić skórę i zahamować powstawanie niedoskonałości. Na temat tej maski i kilku innych kosmetyków z tej serii pisałam TUTAJ

Maska z ekstraktem z zielonej herbaty marki Skin79 była dobra, ale nie zachwyciła mnie aż tak, jak te dwie omówione przed chwilą. Jej działanie było przyzwoite, ale podobne do tego, które daje większość oczyszczających masek glinkowych. Pełną recenzję tej maski znajdziecie TUTAJ


Z marką Sampar po raz pierwszy miałam do czynienia przy zakupie kosmetyków, które widzicie na zdjęciu. 

Denko kosmetyczne | 3/4 | Kosmetyki do pielęgnacji twarzy



Jest tu lekki krem wspomagający proces oczyszczania się skóry, całonocna maseczka złuszczająca oraz punktowy sztyft na wypryski (roll-on). 

Kosmetyki te niestety nie sprawdziły się u mnie jakoś szczególnie pozytywnie. Przyznam, że miałam co do nich spore oczekiwania, ponieważ zapowiadały się na coś interesującego, a sama ich cena nie należała do niskich. 

Zdecydowanie najgorszy był sztyft punktowy. Owszem, nieco pomagał wyciszyć zmiany, ale nie było to jakieś wyjątkowe działanie. Najbardziej zdziwiło i rozczarowało mnie to, że skończył się po niecałych dwóch tygodniach. A trzeba wspomnieć, że stosowałam go mniej więcej trzy razy dziennie... Nigdy produkt tego typu nie skończył mi się tak szybko, jak właśnie ten! A nawiasem mówiąc był to też jeden z najdroższych produktów tego typu, jakie miałam... 
Krem i maska całonocna niby coś robiły, ale bez rewelacji. Trochę złuszczały, trochę wygładzały, ale nie było to coś, czego nie robi wiele innych drogeryjnych kosmetyków. Minusem był także ich zapach. Jakiś taki techniczno-chemiczny i kojarzący się z lekami. 
Przetestowałam trzy produkty marki Sampar i żaden niestety nie sprawił, żebym mogła ją polecić. 

Denko kosmetyczne | 3/4 | Kosmetyki do pielęgnacji twarzy



Serum z serii Hydrabio marki Bioderma lubię od kilku lat. Bardzo dobrze nawilża skórę, jest lekkie i szybko się wchłania. 

Z kolei serum i krem marki Bielenda z linii detoksująco-nawilżającej niestety mnie nie zachwyciły. Według mnie cała ta seria zawiera kosmetyki, które po prostu niewiele robią. 

Denko kosmetyczne | 3/4 | Kosmetyki do pielęgnacji twarzy



Na temat kilku kosmetyków marki The Body Shop, które to pochodzą z serii Tea Tree, pisałam TUTAJ. Z widocznej na zdjęciu dwójki, uwielbiałam serum, które świetnie działało na moją mieszaną cerę. 

Kuracja nawilżająca marki Eveline została przeze mnie zrecenzowana TUTAJ. Byłam zachwycona tym kosmetykiem i bardzo ciekawiła mnie kuracja odmładzająca. Niestety w tym przypadku nie byłam już aż tak zadowolona. Z tej dwójki mogę więc mocno polecić tę właśnie pierwszą wersję, która doskonale pomaga oczyścić i nawilżyć cerę. 


Jak widzicie zużyłam także kilka miniatur kosmetyków marki Estee Lauder

Denko kosmetyczne | 3/4 | Kosmetyki do pielęgnacji twarzy



Słynny krem z serii Advanced Night Repair polubiłam od pierwszego użycia. Jest to kosmetyk o dość lekkiej żelowej konsystencji, który intensywnie nawilża skórę pod oczami bez jej podrażniania. Jednak pomimo, że jest to dobry produkt, to ostatecznie nie aż tak, żebym mogła szczerze powiedzieć, że warto wydać na niego te 250 zł... 

Krem Revitalizing Supreme + był przyjemny w użyciu, ale jakiegoś wyjątkowego wpływu na moją skórę nie zauważyłam. 

Bardzo lubię markę Origins, a szczególnie pewne maski do twarzy, o których pisałam TUTAJ
Kupiłam kiedyś zestaw miniatur, który zawierał między innymi żelowy krem do twarzy oraz krem pod oczy z serii Ginzing. Obydwa kosmetyki sprawdziły się u mnie bardzo dobrze. Szczególnie polubiłam krem pod oczy, który naprawdę pięknie rozświetla skórę. 

Denko kosmetyczne | 3/4 | Kosmetyki do pielęgnacji twarzy



Aloes marki Skin79 to produkt, którego zawsze muszę mieć pod dostatkiem. 
Świetnie łagodzi podrażnienia, nawilża i koi skórę. Coś wspaniałego :-) 


Jak wiele razy wspominałam, bardzo lubię maski w płachcie. Są łatwe w użyciu i potrafią bardzo dobrze wpłynąć na skórę. 

Jak widać na poniższych zdjęciach, często sięgam po maski marki Skin79 :-) 

Denko kosmetyczne | 3/4 | Kosmetyki do pielęgnacji twarzy



Seria Seoul Girl's Beauty Secret Mask zawiera 5 wersji masek, które mają przykuwające wzrok opakowania. Same płachty są porządnie nasączone. 
Muszę przyznać, że nie widzę między nimi różnić. Każda po prostu nawilża skórę i robi to w dość przeciętny sposób. Według mnie są to maski jakich bardzo wiele na rynku. 

Denko kosmetyczne | 3/4 | Kosmetyki do pielęgnacji twarzy



Wszystkie maski widoczne na powyższym zdjęciu sprawdziły się u mnie dobrze. Nowością były dla mnie jedynie te z nadrukiem maski weneckiej. Ta dwójka była w porządku, ale bez rewelacji. Natomiast serię zwierzakową lubię od lat (szczególnie wersję z kotkiem), podobnie jak serię Fresh Garden (według mnie najlepsze wersje to ślimakowa i z żeń-szeniem). 

Denko kosmetyczne | 3/4 | Kosmetyki do pielęgnacji twarzy



Maseczki marki Garnier to kosmetyki, które moim zdaniem całkiem przyzwoicie nawilżają cerę. Najbardziej lubię wersję niebieską, której nie ma na zdjęciu. Na drugim miejscu jest właśnie zielona. 
Z kolei maski marki Mediheal nasączone są kremową esencją, która bardzo dobrze nawilża i regeneruje skórę. 


To już wszystkie kosmetyki do pielęgnacji twarzy, które zużyłam w ostatnim czasie. 
Sporo się tego uzbierało i trzeba przyznać, że znalazło się tu sporo świetnych produktów, ale też i trochę bubli. Do niektórych kosmetyków z pewnością wrócę, a z częścią na pewno już więcej się nie zobaczę. 



Ceny: 

Clinique, płyn do demakijażu: 79 zł / 200 ml 
Aromatica, olejek do demakijażu: 179 zł / 300 ml 
Bioderma, chusteczki do demakijażu: ok. 30 zł / 25 szt. 
Bioderma, żel do mycia twarzy: ok. 45 zł / 200 ml 
Bielenda, prebiotyczny krem myjący: ok. 15 zł / 150 ml 
Bielenda, miodowy krem myjący: ok. 17 zł / 200 ml 
Dermika, żel do mycia twarzy: ok. 20 zł / 150 ml 
Ziaja PRO, żel do mycia twarzy: ok. 21 zł / 500 ml 
Ziaja PRO, tonik odświeżający: ok. 20 zł / 500 ml 
Ziaja, tonik z linii Jeju: ok. 8 zł / 200 ml 
Isana, tonik z kwasami owocowymi: ok. 7 zł / 200 ml  (wycofany) 
Pixi, tonik: 55 zł / 100 ml 
Skin79, maseczka glinkowa: 59 zł / 100 ml 
Sephora, błotna maseczka: 30 zł / 30 ml 
The Body Shop, całonocna maseczka: 80 zł / 75 ml 
Sampar, całonocna maseczka złuszczająca: 120 zł / 30 ml 
Sampar, lekki krem pomagający oczyścić skórę: 120 zł / 30 ml 
Sampar, sztyft punktowy: ok. 100 zł / 6 ml 
Bioderma, serum nawilżające: ok. 60 zł / 40 ml 
Bielenda, serum detoksykująco-nawilżające: ok. 25 zł / 30 ml 
Bielenda, krem detoksykująco-nawilżający: ok. 20 zł / 50 ml 
The Body Shop, serum z linii Tea Tree: 70 zł / 50 ml 
The Body Shop, olejek z linii Tea Tree: 50 zł / 20 ml 
Eveline, kuracja nawilżająca: ok. 30 zł / 18 ml 
Eveline, kuracja odmładzająca: ok. 30 zł / 18 ml 
Estee Lauder, krem pod oczy z linii Advanced Night Repair: ok. 250 zł / 15 ml 
Estee Lauder, krem do twarzy z linii Revitalizing Supreme +: 425 zł / 50 ml 
Origins, rozświetlajacy krem pod oczy z linii Ginzing: ok. 130 zł / 15 ml 
Origins, rozświetlajacy krem-żel do twarzy z linii Ginzing: ok. 110 zł / 50 ml 
Skin79, aloes: ok. 30 zł / 300 g 
Skin79, maski z serii Seoul Girl's Beauty Secret Mask: ok. 7 zł / szt. 
Skin79, maski z serii zwierzakowej: ok. 15 zł / szt. 
Skin79, maski z serii Fresh Garden: ok. 10 zł  szt. 
Skin79, maski z serii Venetian Carnival: ok. 10 zł / szt. 
Garnier, maski w płachcie: ok. 10 zł / szt. 
Mediheal, maski w płachcie: ok. 10 zł / szt. 



Któryś z tych kosmetyków jest Wam znany? 


1 komentarz:

  1. Znam serum Bielenda i fakt było mocno słabe i maski skin79 z serii karnawałowej, też do nich nie wrócę :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za odwiedziny i komentarze.

Często odwiedzam blogi swoich czytelników.

Pamiętaj, że to nie jest miejsce na Twoją reklamę!
Nie interesują mnie obs/obs i kom/kom.
Komentarze zawierające linki nie są udostępniane (dotyczy to również linków do stron sklepów oraz artykułów, które umieszczono w nazwie osoby komentującej!).