maja 11, 2016
Rewelacja czy porażka? BIODERMA - Matricium
Cześć! :)
Jak pewnie wiecie bardzo lubię markę Bioderma. Wprost uwielbiam słynny płyn micelarny Sensibio H2O! Wspaniały jest żel, pianka, maski do twarzy i balsamy do ciała (z Atoderm Intensive na czele)... Takim niemal flagowym produktem Biodermy jest Matricium. Jest to 30-dniowa kuracja do twarzy w ampułkach. Produkt ten posiada status wyrobu medycznego.
Oczywista sprawa, że prędzej czy później musiałam przetestować ten produkt.
Jak chciałam tak zrobiłam i teraz przedstawię Wam swoją opinię na jego temat :)
Opis:
BIOLOGICZNE DZIAŁANIE
- MATRICIUM® stwarza komórkom optymalne środowisko, dzięki czemu skóra odzyskuje zdolność do regeneracji. Jest stworzony z elementów, które naturalnie występują w skórze i są niezbędne komórkom do życia, funkcjonowania i regeneracji. Pomaga skórze w pełni się zregenerować i odzyskać biologiczne funkcje.
- MATRICIUM® nie jest zwyczajnym kosmetykiem – to preparat, który uzyskał wyjątkowy STATUS WYROBU MEDYCZNEGO. Jego biomimetyczną formułę opracowano zgodnie z normami przemysłu farmaceutycznego, co gwarantuje najwyższy poziom bezpieczeństwa dermatologicznego.
- Stymuluje regenerację komórek, dostarczając skórze niezbędnych składników odżywczych
- Regeneruje podstawowe komponenty skóry
- Działa przeciwutleniająco
- Nawilża i chroni
- Wspomaga gojenie się skóry po zabiegach
SKŁADNIKI - INCI
AQUA/WATER/EAU, SODIUM CHLORIDE, GLUCOSE, SODIUM HYALURONATE, ALANYL GLUTAMINE, DISODIUM PHOSPHATE, ARGININE HCL, SODIUM ACETATE, LACTIS PROTEINUM/WHEY PROTEIN/PROTEINE DU PETIT LAIT, SERINE, LEUCINE, MAGNESIUM CHLORIDE, POTASSIUM CHLORIDE, MANNITOL, FRUCTOOLIGOSACCHARIDES, RHAMNOSE, XYLITOL, VALINE, SODIUM PYRUVATE, LYSINE HCL, HISTIDINE HCL, PROLINE, CYSTEINE HCL, HYDROXYPROLINE, GLUTAMIC ACID, ASPARAGINE, THREONINE, INOSITOL, ADENINE, ALANINE, ASPARTIC ACID, GLYCINE, METHIONINE, TYROSINE, PHENYLALANINE, TRYPTOPHAN, LACTIC ACID, ISOLEUCINE, SODIUM SULFATE, FOLIC ACID, FERROUS SULFATE, CALCIUM PANTOTHENATE, THIAMINE HCL, PYRIDOXINE HCL, NIACINAMIDE, ASCORBIC ACID, THYMIDINE, CYANOCOBALAMIN, THIOCTIC ACID, RIBOFLAVIN, SODIUM METASILICATE, ZINC SULFATE, ADENOSINE, GUANINE, DEOXYRIBOSE, RIBOSE, BIOTIN, AMMONIUM MOLYBDATE, AMMONIUM VANADATE, COPPER SULFATE, MANGANESE CHLORIDE. [BI 575]
Moja opinia:
Produkt zamknięty jest w solidnym opakowaniu z otwieraną szufladką. Ampułki są ze sobą złączone po 5 sztuk w 6 rzędach.
Są one plastikowe i bardzo wygodne w użyciu.
Jeśli nie zużyjemy wszystkiego to łatwo je zamknąć. Jedna spokojnie wystarczy na 2 razy, więc możemy nałożyć preparat rano i wieczorem korzystając z jednej ampułki. Należy tylko pamiętać, że po otwarciu produkt trzeba zużyć w ciągu 12 godzin. Na każdej ampułce widnieje nazwa produktu oraz termin ważności.
Preparat ma konsystencję wody. Zapach jest bardzo specyficzny. Nie potrafię tego wyjasnić, ale mi się kojarzy z fast foodami.... Jakby coś pieczonego... Dziwne ;P
Produkt wchłania się błyskawicznie i od razu można nałożyć makijaż.
Przez pierwszy tydzień stosowania byłam zachwycona. Czułam, że skóra jest niesamowicie gładka i miękka. Niestety czar szybko prysł. Najpierw zauważyłam, że nic z moją cerą się nie dzieje, tzn. nie jest ani lepiej nawilżona, ani jakoś szybciej się nie regeneruje. Następnie zaczęłam dostrzegać, że jakoś wyjątkowo intensywnie zapychają mi się pory. Zaraz potem nastąpiła katastrofa, bo cała moja broda została zaatakowana przez takie podskórne gule. Z początku myślałam, że to coś innego mi zaszkodziło, ale i tak odstawiłam ten produkt (zdążyłam zużyć równo połowę). Bardziej było to z myślą, że szkoda zużywać taki preparat, kiedy powinnam najpierw pokonać te stany zapalne na skórze. Po pewnym czasie sytuacja się uspokoiła i moja cera zaczęła wyglądać bardzo przyzwoicie. Wróciłam wtedy do Matricium... I znowu najpierw w ogóle nic się nie działo. Produkt zupełnie nie poprawiał stanu mojej skóry. Nie wyglądała ona lepiej, nie była mocniej nawilżona, nie następowała jej wzmożona regeneracja. Jedno wielkie nic... Niestety na tym nie koniec. Po ok. 10 dniach znowu pojawiły mi się stany zapalne na twarzy (znów głównie na brodzie). Zaczęło się także nasilone zapychanie się porów np. na policzkach. Odstawiłam ten produkt i z trudem doprowadzam swoją skórę do porządku.
Przedstawiłam Wam moją przygodę z produktem, z którego marka Bioderma jest niezwykle dumna. Opatentowane składniki, status wyrobu medycznego, obietnice pięknej, nieskazitelnej skóry... Na spokojnie wytłumaczyłam Wam jak cała kuracja u mnie przebiegła. Teraz czas na moje szczere podsumowanie. Jest to jedna wielka masakra! Nie dość, że ten produkt nie robi nic dobrego to jeszcze szkodzi. Moja twarz nie dość, że zamieniła się w pole minowe, które z trudem maskowałam to jeszcze ten ból. W najgorszym momencie miałam na brodzie 12 bolących gul... A to wszystko dzięki temu "medycznemu wyrobowi". Nie wiem co za lekarze nadali mu ten status, ale powinni zmienić zawód... Prędzej można to nazwać czymś po czym możemy potrzebować opieki medycznej... :/
W zależności od tego gdzie kupimy te ampułki zapłacimy za nie od 150 do 200 zł.
Za tą cenę i po tych wszystkich obietnicach to ja powinnam mieć teraz cerę idealną. Gładziutką, lśniącą, zregenerowaną. Powinnam co rusz odpowiadać na pytania czego używam, że mam tak wspaniałą skórę. Tymczasem zastanawiam się jaki podkład nałożyć, żeby zasłonić efekty stosowania tego "cudu".
Jestem bardzo zła. Wściekła i zawiedziona. Żebym po takim produkcie musiała ratować moją cerę... :/ Przez Matricium wszystkie moje pozytywne odczucia i zaufanie do marki Bioderma zawisły na włosku.
Ostrzegam Was przed tym produktem! Jest to coś co bardzo kusi na pierwszy rzut oka i wydaje się takie wielce ekskluzywne. Ten wygląd, opis, cena wskazująca, że mamy do czynienia z czymś profesjonalnym... Tymczasem jest to drogi bubel. I to jak dla mnie jeden z największych w życiu. Ja do tego czegoś się już na pewno nie zbliżę. Wam też to odradzam.
Moja cera wraca już powoli do normy. Jednak chyba mi nie zapomni tego co jej zafundowałam :P
Pozdrawiam Was :*
Nie znam i na pewno nie poznam ;/
OdpowiedzUsuńSłuszna decyzja, szkoda czasu i zdrowia...;/
UsuńUżywałam tego przed ślubem i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że nic, dosłownie nic nie zrobił ten kosmetyk na mojej skórze. Równie dobrze mogłam się smarować wodą i kremem Nivea. Widać moja skóra nie poznała się na patentach i międzynarodowej renomie marki;-)
OdpowiedzUsuńMoja tak samo, taka niewdzięczna jest ;P Całe szczęście, że Ci takiej krzywdy nie wyrządził jak mi :)
UsuńAle co zrobić ;-) Może i dobrze, że coś takiego się stało. Teraz omijam szerokim łukiem.
UsuńWspółczuję, ja niestety mam również problem z zapychaniem. Czego się nie chwycę zaraz mam zaskórniki i zatkane pory..
OdpowiedzUsuńOj, współczuję :( Ja tak nie mam, ale przy tym produkcie uzupełniłam wszystkie możliwe w tym temacie zaległości :P :/
UsuńOpakowanie kusi, ale jednak nie kupię :D
OdpowiedzUsuńNie znam, ale też nie lubię takich produktów w tego typu opakowaniach.
OdpowiedzUsuń