kwietnia 05, 2017
Tanie i beznadziejne
Początkowo miał to być post, w którym przedstawiłabym kosmetyki, które są tanie i genialne. Zaczęłam się jednak zastanawiać jakie produkty bym Wam pokazała... Kamuflaż Catrice, matowe pomadki Wibo... Stop! Przecież to już było jakieś milion razy i niemal na każdym blogu. Zmieniłam więc nieco temat i tak oto dzisiaj zaprezentuję Wam 10 kosmetyków, które są tanie i okropne.
Często zdarza się, że zauważymy w drogerii coś, co nas zaciekawi, a ponieważ dana rzecz kosztuje grosze to bez namysłu wrzucamy ją do koszyka. Potem okazuje się, że produkt leży miesiącami zapomniany, ponieważ już przy pierwszym użyciu było oczywiste, że tego bubla więcej nie tkniemy.
Zebrałam kilka bardzo tanich produktów, których radzę unikać.
Zwyczajnie szkoda czasu na ich używanie.
Na pierwszy ogień idą sztuczne rzęsy marki Neicha.
Jest to jeden z moich największych bubli zeszłego miesiąca.
Sztuczne rzęsy noszę na co dzień. Porządną parę rzęs mogę używać od 10 do 30 razy.
Rzęsy marki Neicha (model 513) wyglądały bardzo ładnie na oczach. Jednak już po pierwszym dniu ich noszenia pojawił się problem. Podczas czyszczenia pasek się lekko rozwarstwił. Po prostu podzielił się na dwie części i jedna z nich się oderwała. Samym rzęsom nic jednak nie było i na następny dzień znowu je założyłam. Jednak tym razem w momencie ich mycia włoski zaczęły wypadać. Wypadło ich bardzo dużo. Zarówno z jednego, jak i drugiego paska...
Pierwszy raz cos takiego przytrafiło mi się ze sztucznymi rzęsami.
Byłam bardzo zdziwiona i rozczarowana.
Byłam bardzo zdziwiona i rozczarowana.
Tak rzęsy wyglądały po dwóch użyciach...
Szczerze mówiąc wszystkie moje dotychczasowe rzęsy (a wiele ich było) prezentowały się dużo lepiej po miesiącu używania. Przede wszystkim nie miały nigdy żadnych ubytków...
Marka Neicha ma w swojej ofercie wiele różnych modeli rzęs, ale po tym wszystkim nie mam ochoty ich poznawać. Dodam, że przecież takie rzęsy mogą być dla kogoś pierwszymi i tylko niepotrzebnie się zrazi. A potem jeszcze powstają różne głupie mity...
Kolejnym produktem jest podkład marki Moia, która jest dostępna na wyłączność w drogeriach Kontigo.
Prawdę mówiąc nie wiem co mnie podkusiło... Ja od dłuższego czasu nawet nie lubię drogeryjnych podkładów. Większość jest słaba i nijak się ma do tych z wyższej półki.
Postanowiłam jednak wypróbować ten podkład i jedyne z czego się cieszę to fakt, że marka ta oferuje miniaturki swoich podkładów (myślę, że to właśnie mnie skusiło). Kupiłam najjaśniejszy odcień w wersji HD (najmocniejsze krycie). Po pierwsze podkład utlenia się na pomarańczowo. Musiałam ratować sytuację nakładając dodatkowo podkład, który naprawdę jest jasny. Po drugie słabo kryje. To na pewno nie jest mocne krycie, jak to twierdzi producent. Nie jest ono nawet średnie. Po trzecie produkt ten źle się rozprowadza. Pierwszy raz widziałam, żeby podkład nakładany BeautyBlenderem tworzył na twarzy takie plamy... Jestem stanowczo na nie i odradzam ten kosmetyk.
Następną rzeczą jest korektor marki Ingrid.
Powiem krótko - okropnie ciemnieje i słabo kryje.
Powiem krótko - okropnie ciemnieje i słabo kryje.
Przejdźmy teraz do szminki marki Mariza. Posiadam ją w ładnym odcieniu jasnego różu.
Jest to najgorsza szminka z jaką miałam do czynienia. Nie da się jej nałożyć tak, żeby nie wyglądała koszmarnie na ustach. Natychmiast zaczyna się rolować i nawet jeśli usta są gładkie, to i tak wygląda na nich jakby została nałożona na przesuszoną i popękaną skórę... Nie rozumiem tego.
Cień marki MySecret kupiłam dawno temu zachęcona intensywnym kolorem i tak jak mi się zdawało świetną pigmentacją.
Otóż pigmentacja jest cudowna, ale tylko wtedy, kiedy nabieramy go na palec żeby sprawdzić kolor... W momencie nakładania na powiekę intensywność odcienia jest niemal w zaniku, a wszelkie próby rozcierania kończą się usunięciem cienia z powierzchni powieki... To jest bardzo zły produkt.
Na temat płynu marki Dermedic słyszałam wiele pozytywnych opinii...
Chyba jeszcze nigdy się nie zdarzyło, żebym aż tak nie rozumiała zachwytów... Płyn ten jest najgorszym micelem z jakim kiedykolwiek miałam do czynienia. Gdybym powiedziała, że bardzo słabo zmywa makijaż, to byłby to dla niego komplement... Produkt ten nie zmywa makijażu, a jedynie go koszmarnie rozmazuje. Pamiętam jak miałam kiedyś oczy pomalowane złotym cieniem i podczas demakijażu sięgnęłam po raz pierwszy po ten płyn... Po chwili miałam na powiekach plamy w kolorze błękitu z metaliczną poświatą. Płyn ten jakimś dziwnym sposobem zrobił coś takiego na moich oczach i nie miał najmniejszego zamiaru tego wyczyścić. Musiałam użyć innego produktu, który od razu wszystko usunął. Okropny płyn, który jest według mnie jednym wielkim nieporozumieniem. Ostatecznie nie poszedł do śmieci, bo zużywam go do opłukiwania sztucznych rzęs.
Zostały jeszcze do omówienia trzy produkty. Tym razem do pielęgnacji.
Znalazłam tylko tyle, ponieważ rzadko używam bardzo tanich kosmetyków do pielęgnacji, a od pewnego czasu całkowicie z nich "wychodzę". Spowodowane jest to tym, że zupełnie w nie nie wierzę. Nie wierzę, że np. krem/serum do twarzy za 10-20 zł może coś naprawdę zdziałać i zachwycić. W przypadku tego typu kosmetyków niska cena zwyczajnie mnie zniechęca. Tak samo jak wygląd ich opakowań. Wspominałam kiedyś, że uwielbiam kiedy kosmetyki pięknie się prezentują ;-)
Znalazłam jednak wśród swoich kosmetyków kilka takich, które są zarówno bardzo tanie, jak i bardzo słabe.
Zacznijmy od peelingów do ciała marki Bania Agafii.
Pisałam kiedyś, że nie lubię stricte naturalnych kosmetyków. Mam wrażenie, jakby poprzez te peelingi ktoś sobie ze mnie zażartował... Otóż składają się one z czegoś co przypomina kawałki liści, kory itp... Ani to ładnie wygląda, ani przyjemnie pachnie. Do tego ma się wrażenie, że do mycia ciała używa się zawartości trawnika z pobliskiego parku... Dodam, że siła zdzierania jest niemal zerowa.
Kolejnym kosmetykiem jest lekki krem marki Bielenda z serii algowej.
Markę Bielenda lubię (zwłaszcza za maseczki), jednak ten produkt mnie zawiódł.
On po prostu nic nie robi. Myślę, że zużyję go do rąk.
On po prostu nic nie robi. Myślę, że zużyję go do rąk.
Ostatnim kosmetykiem jest maseczka do twarzy marki Douglas.
Miałam wcześniej wersję niebieską, która zachwyciła mnie tak bardzo, że znalazła się w ulubieńcach. Niestety wersja różowa jest okropna. Nie wchłania się, roluje się na twarzy i nie przynosi żadnych efektów. O ile w przypadku niebieskiej maski byłam zadowolona z faktu, że jest ona tak wydajna (starcza na 10 użyć), tak tutaj mnie to denerwowało. Pierwszą polecam, a tej radzę unikać ;-)
Dotarliśmy do końca.
Znacie któryś z tych kosmetyków?
Dajcie znać co o nich myślicie. Jake produkty umieściłybyście na swojej liście? :-)
Używam aktualnie płynu Dermedic, po raz kolejny zresztą i nie uważam go za bardzo słabego ani za bardzo dobrego. Jest przyzwoity.
OdpowiedzUsuńMOIA mnie natomiast zaskoczyła, myślałam, że jest całkiem przyzwoitym kosmetykiem.
Też myślałam, że ten podkład będzie chociaż przyzwoity. Ale niestety... Na szczęście to tylko miniaturka ;-)
UsuńWidziałam ostatnio MOIA w Kontigo i zastanwiałam się nad kupnem. Dobrze ze nie kupiłam. Za Ingrid też nie przepadam. Za to pilingi z Banii Agafii jak dla mnie są całkiem okej.
OdpowiedzUsuńJa z Banii Agafii lubię tylko kilka maseczek do twarzy :-)
UsuńKrem Bielendy mam w zapasach. Oby u mnie dobrze wypadł.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że u Ciebie się lepiej sprawdzi :-)
UsuńDobrze, że nie skusilam się na nic z twojej listy. Moim bublem ostatnich zakupów okazał się żel pod prysznic (albo mydło hmm...) Ziaja capcuacu - tylko ładnie pachnie :)
OdpowiedzUsuńMarki Ziaja nie lubię, więc mnie to nie dziwi ;-)
UsuńSłyszałam wiele pozytywnych opinii o tych sztucznych rzęsach, a tu takie niemiłe zaskoczenie
OdpowiedzUsuńNiestety...
UsuńJedynie co z tego miałam to płyn Dermedic i całkowicie się z Tobą zgadzam, beznadziejny.
OdpowiedzUsuńDobrze, że to tylko 100 ml ;-P
UsuńWpis mnie rozwalił :D nieźle się uśmiałam!
OdpowiedzUsuńBrakowało mi tylko cen, które mogłyby jeszcze bardziej pogrążyć i ośmieszyć kosmetyki.
BTW, dzięki! Bo wiem, po co nie sięgać :)
Cieszę się, że wpis Ci się spodobał :-)
UsuńCo do cen to każdy z tych produktów kosztuje od kilku do kilkunastu zł.
Nie miałam nigdy żadnego z tych produktów (chyba to dobrze) oprócz cienia i tez za bardzo za nim nie przepadam
OdpowiedzUsuńOnly Dreams
A na pierwszy rzut oka wydaje się taki interesujący... ;-P
UsuńZnam tylko ten micel dermedic i też go nie lubię... Nie wiem kto go chwali i za co :D A cień my secret mam w innym, takim jaśniutkim odcieniu i już całkiem nieźle sobie radzi :)
OdpowiedzUsuńJa też tego nie rozumiem ;-P
UsuńPrzynajmniej te cienie w jasnych kolorach lepiej się sprawdzają ;-)
Na szczęście nie znam nic z twojej listy 😊
OdpowiedzUsuńTo dobrze :-)
UsuńRozczarowania są najgorsze ;P Zawsze mam zepsuty humor kiedy jakiś produkt nie spełni moich oczekiwań ;) Twoje porównania są boskie, uśmiałam się ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Mnie najbardziej irytuje fakt, że w ogóle skusiłam się na dany produkt. Zastanawiam się wtedy co ja sobie myślałam... ;-P
UsuńCieszę się, że wpis Ci się spodobał :-)
To już będę wiedziała, żeby tych peelingów nie używać. Szkoda, myślałam, że będzie to kolejny fajny produkt od Agafii.
OdpowiedzUsuńJa kupiłam je zachęcona dobrym działaniem kilku maseczek do twarzy tej marki...
UsuńI przy nich pozostanę ;-)
Dla mnie ostatnim bublem jaki użyłam jest Dermo Future Wypełniacz Zmarszczek! Koszmar! Dobrze, że się szybko zmywa!
OdpowiedzUsuńNic nie wypełnia, a do tego marszczy skórę...Porażka kosmetyczna na całej linii!
Od Twoich bubli będę się trzymać z daleka:))
Kojarzę ten wypełniacz... Nie miałam go i mieć nie będę ;-)
UsuńBublem jest też Żelazko do zmarszczek Jandy - przetestowałam je wspólnie z mamą:)
UsuńTeż odradzam:)
Już sama nazwa jest podejrzana ;-P ;-)
Usuńżadnego z tych kosmetyków nie miałam,więc chyba nie mam co żałować
OdpowiedzUsuńZ pewnością nie masz ;-)
UsuńMicela Dermedic też nie lubię i nie rozumiem zachwytów nad nim. A już nade wszystko nie rozumiem, jak ktoś może napisać że on usuwa cokolwiek poza podkładem (a i z tym był u mnie problem), u mnie ostatecznie skończył jako kosmetyk do odświeżania twarzy/tonik. A szminkę z Marizy też miałam. Wyrzuciłam bez żalu.
OdpowiedzUsuńBubli najlepiej od razu się pozbywać ;-)
UsuńNie mialam do czynienia z tymi produktami, ale mialam ochote na tego micela z Dermedic
OdpowiedzUsuńZ całej 10 znam peelingi do ciała marki Bania Agafii, lecz u mnie sprawdziły się i byłam zadowolona z ich działania.
OdpowiedzUsuń:*
Wiele z tych marek pierwszy raz widzę na oczy. Jeśli miałabym w życiu sie pokusic na cos z Twojej listy to chyba padloby na babcie Agafie - tyle o niej sie dobrego pisze w internecie.
OdpowiedzUsuń