grudnia 29, 2016
DENKO (listopad&grudzień)
Przez ostatnie dwa miesiące zużyłam całkiem sporą ilość kosmetyków.
Dzisiaj chciałabym je Wam pokazać i o niektórych trochę opowiedzieć :-)
Zużyłam dwa żele do twarzy.
Bardzo je polubiłam. Żel siarkowy już kiedyś miałam, jednak tym razem sprawdził się u mnie szczególnie. A to dlatego, że używałam go z gąbką konjac i okazało się, że razem z nią daję najlepsze efekty.
Tonik żelowy marki Dermika był dość średnim produktem i raczej do niego nie wrócę.
Z kolei mgiełka do twarzy marki Apis świetnie spisywała się u mnie podczas ćwiczeń.
Zużyłam także dwie butelki płynu Afronis (jedną butelkę przypadkowo wyrzuciłam do kosza zamiast do denkowej torby). Chciałabym Wam coś więcej powiedzieć o tym produkcie. W pewnym sensie podzielić się z wami moją "tajną bronią" ;-)
Używam go od 11 lat i nie sądzę żebym kiedyś przestała. W tym roku odstawiłam go na kilka miesięcy żeby zobaczyć co będzie. Zaczęłam myśleć, że może on w ogóle nic jednak nie robi. Stan mojej cery od razu się pogorszył. W końcu stwierdziłam, że wszystko wskazuje na to, że jednak odstawienie tego produktu było dużym błędem. Myśl, że może on nic nie robi wynikała z mojego przyzwyczajenia się do dobrego stanu cery. Kupiłam go i wszystko się uspokoiło.
Afronis jest płynem antybakteryjnym. Należy nałożyć go na wacik i przetrzeć twarz.
Jeśli wydaje się Wam, że idealnie oczyszczacie swoją cerę najróżniejszymi żelami, piankami, olejami, itp., to bardzo zdziwicie się kiedy spojrzycie na zużyty wacik.
Jeśli wydaje się Wam, że idealnie oczyszczacie swoją cerę najróżniejszymi żelami, piankami, olejami, itp., to bardzo zdziwicie się kiedy spojrzycie na zużyty wacik.
Naprawdę zachęcam Was do udania się do apteki i zakupienia tego płynu.
Jestem też ciekawa czy może ktoś z Was go zna :-)
Oczywiście zużyłam te oto butelki mojego ulubionego płynu micelarnego.
Aktualnie po długim czasie używania tylko jego robię sobie przerwę i testuję inne płyny micelarne :-)
Wykończyłam też trochę glinek.
Moja cera bardzo lubi różnego rodzaju glinki.
Najbardziej jednak polubiła zieloną glinkę marki Nacomi.
Dobrze sprawdził się także peeling enzymatyczny marki Perfecta.
Z kolei maska Douglas znalazła się w ostatnich ulubieńcach i jest to produkt, do którego na pewno jeszcze wrócę.
Z tych wszystkich czterech kremów do twarzy najbardziej polubiłam krem L'Oreal Nutri Gold na noc. Krem Bergamo niestety dość mocno mnie zawiódł. Znając już świetną wersję ślimakową spodziewałam się czegoś dużo lepszego.
Odżywka do paznokci Sally Hansen była bardzo dobrym produktem.
Podobnie baza pod cienie marki Mystik. Natomiast odżywka do rzęs Realash okazała się bublem.
Zużyłam płyn do kąpieli marki Isana, którego zapach bardzo mi się podobał.
Do grupy zużytych produktów dołączyły także dwa olejki.
Olejek marki Dove okazał się świetnym kosmetykiem. Jest to suchy olejek, który bardzo szybko się wchłania nie zostawiając na skórze tłustej warstwy.
Olej pomarańczowy marki Mokosh dodawałam tylko do glinek. Dzięki niemu trzymanie ich na twarzy było dużo przyjemniejsze :-)
Zużyty został też peeling kawowy marki Body Boom.
Sam peeling jest dość mocny i naprawdę ładnie wygładza skórę. Jest bardzo suchy, więc trochę ciężko go rozprowadzić i nie stracić przy tym części produktu. Bardzo brudzi wodę i całą wannę. Jego wielkim minusem jest beznadziejne opakowanie... Papierowy woreczek strunowy, którego oczywiście nigdy nie da się zamknąć z powodu drobinek. Do tego wiadomo, że opakowanie takiego kosmetyku wiele razy się pomoczy. Tak więc z oczywistych powodów takie rozwiązanie jest bardzo słabe...
Na koniec zostawiłam oczywiście maski w saszetkach i próbki.
Z masek najbardziej spodobała mi się maska w płachcie marki Garnier (bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła), dwie maski algowe marki Sephora, maseczki marki Douglas oraz maski z węglem marki Bielenda.
Z próbek zaciekawił mnie tylko balsam olejkowy marki Bielenda i pewnie go kupię.
To już wszystkie moje zużycia z ostatnich dwóch miesięcy.
Znacie któryś z tych kosmetyków? :-)
Afronis mam a raczej moja mama ma, czasem używam, ale... chwilami mam też ochotę używać do regularnie. Tyle, że tak śmierdzi, że nie umiem się do tego zmusić.
OdpowiedzUsuńdrewniany-most.blogspot.com
Hmmm, powiedziałabym, że jego zapach jest po prostu całkowicie alkoholowy... ;-)
UsuńZ tych rzeczy miałam maskę Sephory i Garniera.
OdpowiedzUsuńZaintrygował mnie płyn Afronis. Muszę poczytać o nim nieco więcej :)
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś mgiełkę Apis, uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńNa peeling kawowy mam ochotę :)
OdpowiedzUsuń