stycznia 20, 2017
GARNIER - maski w płachcie
Niedawno w ofercie marki Garnier pojawiły się trzy maski w płachcie.
Bardzo lubię tego rodzaju produkty, tak więc przetestowałam je z dużym zaciekawieniem.
Dzisiaj opowiem Wam co sądzę na ich temat.
Maski zamknięte są w ładnych i estetycznych opakowaniach. Same płachty składają się z dwóch części - właściwej maski oraz ochronnej warstwy w niebieskim kolorze. Podczas nakładania maski na twarz niebieska części musi być oczywiście po zewnętrznej stronie. Warstwa ochronna jest dość sztywna, więc ciężko nałożyć na twarz obie części i dopiero wtedy zdjąć tą dodatkową, więc najpierw przykładam je do czoła, zdejmuję niebieską warstwę i dopiero wtedy dopasowuję właściwą część do twarzy.
Maski są cienkie, mają bardzo dobry rozmiar i są idealnie skrojone.
Są także mocno nasączone. Sporo produktu zostaje w opakowaniu i po zdjęciu maski można wklepać go w skórę.
Są także mocno nasączone. Sporo produktu zostaje w opakowaniu i po zdjęciu maski można wklepać go w skórę.
Pierwsza maska z tej trójki, po którą sięgnęłam to wersja niebieska.
Jej zadaniem jest mocne nawilżenie i wygładzenie skóry.
Muszę przyznać, że byłam pod jej wielkim wrażeniem.
Cera została świetnie nawilżona, odświeżona, ukojona i stała się przyjemna w dotyku. Efekt ten długo się utrzymywał. Zupełnie nie spodziewałam się, że ta maska tak dobrze się spisze.
Cera została świetnie nawilżona, odświeżona, ukojona i stała się przyjemna w dotyku. Efekt ten długo się utrzymywał. Zupełnie nie spodziewałam się, że ta maska tak dobrze się spisze.
Kolejną maską przeze mnie użytą była wersja różowa.
Ma ona nawilżyć i ukoić skórę.
Ta maska sprawdziła się całkiem dobrze, ale nie wywarła na mnie aż takiego wrażenia jak poprzednia.
Trzy dni temu nałożyłam ostatnią maskę, czyli wersję zieloną.
Jej zadaniem jest nawilżenie i oczyszczenie skóry.
Ta maseczka spodobała mi się niemal tak bardzo jak niebieska.
Świetnie nawilżyła i odświeżyła cerę. W opakowaniu zostało jeszcze tyle produktu, że nakładałam go na twarz w dwóch seriach.
Świetnie nawilżyła i odświeżyła cerę. W opakowaniu zostało jeszcze tyle produktu, że nakładałam go na twarz w dwóch seriach.
Podsumowując maski w płachcie marki Garnier okazały się świetnymi produktami.
Na ogół do tego typu masek dostępnych w drogeriach mam trochę zastrzeżeń. Często są one słabo nasączone, za grube, a sam efekt jaki dają jest mocno przeciętny.
Z tymi maskami jest zupełnie inaczej. Widać, że firma się postarała i stworzyła naprawdę porządne produkty.
Z tymi maskami jest zupełnie inaczej. Widać, że firma się postarała i stworzyła naprawdę porządne produkty.
Na pewno jeszcze wielokrotnie użyję tych masek.
Szczególnie wersję niebieską i zieloną :-)
Szczególnie wersję niebieską i zieloną :-)
Cena: 9 zł / szt.
A Wy miałyście już okazję poznać te maski?
U mnie niestety niebieska się nie sprawdziła :(
OdpowiedzUsuńU mnie było tak samo, kompletnie nie zrobiła na mnie wrażenia maska niebieska teraz czas na różową dałam im jeszcze jedną szanse ;)
UsuńO muszę przetestować którąś z tych masek :) Zdecydowanie bardziej wolę te maski w płachcie niż te zmywalne ;)
OdpowiedzUsuńChętnie się skuszę na jedną z nich 😊 myślę, że to będzie niebieska 😊
OdpowiedzUsuńMiałam tylko niebieską, ale i na mnie zrobiła bardzo dobre wrażenie. Zieloną też na pewno wypróbuję, skoro piszesz że dobra :)
OdpowiedzUsuńZauważyłam ze dużo wpisów pojawia się o recenzji tych masek,muszę wypróbować ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzetestowałam już niebieską i zieloną, jeszcze różowa mi została, ale nie porwały mnie.
OdpowiedzUsuńMam wersję niebieską ale jeszcze nie użyta :) Teraz liczę że będzie dobrze ;)
OdpowiedzUsuńodkąd tylko zobaczyłam, że wprowadzono te maski do sklepów, zastanawiam się nad ich zakupem :D
OdpowiedzUsuńMaja całkiem fajne opakowania :D Myślę, że wypróbuje taka maskę szczególnie niebieską, bo po użyciu maski skin79 mam ochotę na więcej takich :) Chociaż nie wiem czy Garnier ją przebije :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam styczności z maską w płachcie, ale chętnie skusze się na tę niebieską ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Urban Vagabond