Sezon jesienny trwa w najlepsze, więc jak zawsze o tej porze roku z przyjemnością spędzam czas pod kocykiem w towarzystwie książki i herbaty. Spacery oczywiście też muszą być, z tym, że w tym roku obyło się bez zbierania kasztanów i kolorowych liści (aż się mój ukochany zdziwił, że nie wyciągam w tym roku swojego wiklinowego koszyka i nie każę mu sobie towarzyszyć podczas wielkich zbiorów ;-P ).
Jesień to również czas, kiedy to większą wagę przywiązuję do pielęgnacji. O ile latem często ostatnią rzeczą, którą się chce, jest nakładanie na siebie kremów, tak teraz jest na to doskonały moment. Poza tym do akcji mogą wkroczyć kwasy, a z tego moja cera bardzo się cieszy ;-)
Więcej uwagi poświęcam też włosom, robiąc różne zabiegi, jak np. olejowanie i pielęgnacja złożona z kilku etapów (w ramach jednej marki). Chętnie też sięgam po najróżniejsze nowości. Na temat jednej z nich (a tak właściwie to aż trójki) chciałabym Wam dziś opowiedzieć :-)
Są to:
SCHWARZKOPF GLISS 7 sec Oil Nutritive
(kuracja do włosów przesuszonych i matowych)
SCHWARZKOPF GLISS 7 sec Ultimate Repair
(kuracja do włosów mocno zniszczonych i suchych)
SCHWARZKOPF GLISS 7 sec Colour Perfector
(kuracja do włosów farbowanych i rozjaśnianych)
Według producenta wszystkie mają zapewnić włosom wzmocnienie, blask, gładkość, miękkość, elastyczność, odżywienie i łatwe rozczesywanie.
Kuracje do włosów Gliss zwracają na siebie uwagę ze względu na bardzo ciekawą formułę. Jest to bowiem płyn, który po rozprowadzeniu na włosach zamienia się w krem... Pierwszy raz spotkałam się z czymś takim i byłam tym bardzo zaintrygowana.
Kosmetyki te wzbudzają zainteresowanie także dlatego, że według producenta, aby otrzymać pełnię efektów na swoich włosach, wystarczy trzymać je zaledwie 7 sekund. Pielęgnacja iście ekspresowa... Idealna dla zabieganych (oraz tych nieco leniwych ;-P ).
Produkty te nakładamy na włosy zamiast odżywki. Na każdej buteleczce widnieje miarka (oznaczenie co 20 ml). Według producenta na średniej długości włosy należy nałożyć jedną dawkę (1 dawka = 20 ml), a na włosy długie dwie dawki. Osobiście absolutnie się z tym nie zgadzam. Moje włosy sięgają mi za pas (przy wzroście 180 cm, więc trochę ich jest, a do tego jest ich dużo i są grube). Za każdym razem wylewam kosmetyk aż uznam, że zostały one nim idealnie pokryte. I również za każdym razem widzę potem, że zużyłam ok. 15 ml produktu... Jednak odkąd pamiętam producenci zawyżają ilość, jaką należy zużyć (ach te maseczki "jednorazowego użytku", które wystarczają na 3 razy ;-) ). Wiadomo - szybciej klient zużyje produkt, szybciej kupi nowy ;-P
Na etykiecie znajdują się dodatkowe informacje (dotyczące np. sposobu użycia), które to można przeczytać po częściowym odklejeniu jej od butelki (należy pociągnąć folię w wyznaczonym miejscu (tak, folia ponownie przykleja się do butelki)).
Po nałożeniu na włosy odżywka bardzo szybko zamienia się w krem. W przypadku wersji Oil Nutritive jest to raczej kremowy olejek.
Kosmetyk ten ma dość intensywny zapach. Nie potrafię go sprecyzować... Jest to coś zbliżonego do zapachu panującego w perfumerii... Mnie osobiście przypadł do gustu, ale dla osób, które nie lubią mocnych aromatów w kosmetykach, może być drażniący.
Moje włosy mają tendencję do wysychania i puszenia się. Stanowcza większość odżywek spełnia moje oczekiwania, jeśli chodzi o pomoc w ich późniejszym rozczesaniu. Tak też było w tym przypadku. Poza tym ekspresowe odżywki Gliss marki Schwarzkopf ładnie je wygładzają i sprawiają, że są przyjemne w dotyku. Z całej trójki najbardziej polubiłam wersję Oil Nutritive. Mam wrażenie, że ma najlepszy wpływ na wygląd moich włosów i naprawdę dobrze je odżywia. Muszę jednak zaznaczyć, że nie jestem pewna jak sprawdziłaby się ta wersja na cienkich włosach. Mam wrażenie, że mogłaby je zbyt mocno obciążyć. Dla włosów cienkich i delikatnych bardziej polecam pozostałe dwie wersje.
Odżywki Gliss to na pewno ciekawa propozycja dla wszystkich osób lubiących takie niestandardowe rozwiązania wykorzystywane w kosmetykach oraz dla tych, którzy swoją pielęgnację włosów wolą skracać do minimum. W mojej ocenie nie są to produkty jakoś szalenie wyróżniające się swoimi właściwościami na tle konkurencji, jednak na pewno spełniające swoje zadania.
Cena: ok. 30 zł / 200 ml
Znacie te kuracje do włosów?
Co sądzicie na ich temat?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za odwiedziny i komentarze.
Często odwiedzam blogi swoich czytelników.
Pamiętaj, że to nie jest miejsce na Twoją reklamę!
Nie interesują mnie obs/obs i kom/kom.
Komentarze zawierające linki nie są udostępniane (dotyczy to również linków do stron sklepów oraz artykułów, które umieszczono w nazwie osoby komentującej!).