października 22, 2018

PIXI - Glow Tonic | Zachwyt czy rozczarowanie...?


Chyba każda z nas kupiła kiedyś jakiś kosmetyk wyłącznie dlatego, że cały internet aż huczał na temat jego cudownych właściwości. Kiedy ogromna ilość blogerek i youtuberek zachwyca się jakimś produktem, który to z dnia na dzień zyskuje wielki rozgłos, zaczynamy mieć coraz większą ochotę na przetestowanie go na własnej skórze... Oczywiście zazwyczaj mamy całkiem sporo oczekiwań wobec tego "cudotwórczego kosmetyku". Na koniec albo dołączamy do grona jego wielbicielek, albo czujemy się rozczarowane, a może nawet oszukane...  

Kilka miesięcy temu zakupiłam taki właśnie wychwalany wszędzie kosmetyk... 
Mowa tu o toniku marki Pixi, który jeszcze niedawno wyskakiwał niemal z każdego urodowego filmiku czy wpisu... Opinie na jego temat były tak pozytywne, a opisy działania tak zachwycające, jakby to był co najmniej intensywny zabieg kosmetyczny w płynie... ;-)
Zaciekawiona kupiłam ten tonik i teraz, po prawie 4 miesiącach stosowania chciałabym przedstawić Wam swoją opinię na jego temat :-)

PIXI - Glow Tonic | Zachwyt czy rozczarowanie...?

Tonik marki Pixi otrzymujemy w małej buteleczce zawierającej 100 ml produktu. 
Istnieje także wersja o pojemności 250 ml, ale w Sephorze jak dotąd się ona nie pojawiła...

Butelka jest w kolorze pomarańczowym, a zakrętka oraz etykieta mają odcień pistacjowy. 
Jest więc kolorowo i wesoło, jednak ja zdecydowanie wolę bardziej eleganckie opakowania.

Sam tonik jest bezbarwny. 

Jeśli chodzi o jego zapach to nie rozumiem zupełnie, dlaczego stanowcza większość osób opisuje go jako neutralny... Otóż nie jest to zapach neutralny, tylko dość specyficzny. Od początku kojarzy mi się on z zapachem środków odkażających, które pozostawiają taką charakterystyczną woń... Według mnie dokładnie tak pachnie ten tonik. Moc tego zapachu jest jednak w miarę słaba, dlatego szybko można się przyzwyczaić.

Produkt ten jest także bardzo wydajny. 
Wersja o pojemności 100 ml spokojnie wystarczy na kilka miesięcy stosowania.

PIXI - Glow Tonic | Zachwyt czy rozczarowanie...?

Według producenta tonik ten napina, ujędrnia i wyrównuje teksturę skóry.
Dzięki złuszczającemu działaniu pomaga usunąć martwe komórki i pozostawia zdrowszą skórę.
Przeznaczony jest do każdego typu skóry. Nie zawiera alkoholu.


Przejdźmy teraz do mojej opinii dotyczącej działania tego kosmetyku.

Efekt złuszczający jest tu na tyle delikatny, że tonik ten nie wywołuje żadnego widocznego łuszczenia się skóry (takie zjawisko możliwe jest jedynie w przypadku kosmetyków o dużo wyższym stężeniu kwasu).
Lekko wspomaga oczyszczanie cery i ładnie wygładza skórę.
Odświeża ją i przywraca jej blask.

I to by było na tyle...

Po kilku miesiącach stosowania nie zauważyłam żadnych spektakularnych efektów, jakich można się było spodziewać po wysłuchaniu tych wszystkich zachwytów na jego temat. 
Na mojej skórze pojawiają się jedynie drobne niedoskonałości, a i tak ten tonik nigdy z żadną z nich  nic nie zrobił...
Osoby mające problemy ze swoją cerą i pokładające wielkie nadzieje w tym kosmetyku będą nim bardzo rozczarowane. Niestety, ale zwyczajnie nie zadziała on magicznie na pryszcze i zaskórniki.
W mojej opinii jest to zwyczajny, całkiem przyzwoity tonik, ale w żadnym wypadku nie jest to jakieś wielkie odkrycie. Właściwie to znam lepsze produkty tego typu... ;-) 

Produkt ten zawiera 5% kwasu glikolowego, co jest bardzo małą ilością (najmniejszą możliwą w przypadku kosmetyków do stosowania w domu). Można się domyślić, że z takim stężeniem nie zwojuje się zbyt wiele...


Jak widzicie tych wszystkich wielkich zachwytów nie podzielam. 
Nie uważam też, że jest to zły produkt. 
Przetestować jak najbardziej można, ale radzę nie mieć jakichś wielkich oczekiwań i podejść do niego jak do zwyczajnego toniku odświeżającego i przygotowującego skórę do kolejnych kroków pielęgnacyjnych :-)



Cena:
55 zł / 100 ml
ok. 100 zł / 250 ml



PIXI - Glow Tonic | Zachwyt czy rozczarowanie...?




Znacie ten tonik? 
Jak się u Was sprawdził?



6 komentarzy:

  1. Od toniku nie wymagam wiele, więc raczej nie sięgnę po niego ze względu na cenę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałabym go wypróbować i myślę, że na początek zdecyduję się na tą mniejszą pojemność :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kupiłam dwie standardowe pojemności. Jeden "glow" drugi "rose" i w sumie jeszcze jest za wcześnie na jakiekolwiek opinie, ale czuję, że nie będę rozczarowana :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam go i zgadzam się z tobą. :) Efektu wow! nie było, ale cera była odświeżona i zdrowa, czego nie ma po wielu zwykłych tonikach. Teraz np. używam słynnego Sylveco z hibiscusem i nie rozumiem o co ten szał. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzisz, może wszystko kwestia tego jaka masz cerę. Kiedy ja pierwszy raz kupiłam pixi miałam cała buzie w bliznach i trądziku. Po 3-4 miesiącach efekt czystej buzi do tego stopnia ze chwilowo nikt nigdy nie powiedziałby ze miałam problem z trądzikiem. Oczywiście to nie tylko zasługa toniku bo całej pielęgnacji która wprowadziłam ale pixi było jednym z droższych kosmetyków w które wtedy zainwestowałam i nie żałuje. Swoją droga uważam ze warto inwestować w takie produkty pieniądze bo tonik jest mega wydajny a obiecuje wiele. Wydaje mi się ze lepiej dbać za wczas o skore i czuć się odrobine młodziej wśród swoich koleżanek. Bo takie docelowe działanie ma kwas glikolowy .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Typ cery to tu nawet nic do tego nie ma. Nie radził sobie u mnie z "drobiazgami" i tyle. Efekty były takie, jak w przypadku większości toników. Akurat 5% kwasu glikolowego to takie minimum, że w mniejszym stężeniu to w kosmetykach ten kwas w ogóle nie występuje. Akurat co do ceny, to nie uważam żeby był on jakoś specjalnie drogi. Jedyny problem to jak dla mnie brak działania... Super, że należysz jednak do grupy osób u których się sprawdził :-)

      Usuń

Bardzo dziękuję za odwiedziny i komentarze.

Często odwiedzam blogi swoich czytelników.

Pamiętaj, że to nie jest miejsce na Twoją reklamę!
Nie interesują mnie obs/obs i kom/kom.
Komentarze zawierające linki nie są udostępniane (dotyczy to również linków do stron sklepów oraz artykułów, które umieszczono w nazwie osoby komentującej!).