lutego 24, 2016

To ciasteczko czy balsam...? ;) IT'S SKIN - Macaron Lip Balm


Cześć! :)

W styczniu pisałam o bazie pod makijaż marki IT'S SKIN i wiele osób zachwyciło się jej ślicznym opakowaniem. Dziś przedstawię Wam kosmetyk tej samej marki w równie uroczym opakowaniu :) 
Jest to balsam do ust o kształcie... francuskiego makaronika :D 


Zanim przejdę do recenzji chciałabym się podzielić z Wami radosną wieścią (no dobra, po prostu trochę pochwalić ;)), iż dzisiejszy dzień rozpoczął się dla mnie od bardzo miłej wiadomości, że na blogu my beautybag wygrałam w rozdaniu szczoteczkę do twarzy marki Mary Kay :) Cieszę się ogromnie, bo od dawna marzyło mi się takie urządzenie :D 

Wracamy już do recenzji :) 

Produkt otrzymujemy w plastikowym zabezpieczeniu. 
Sam balsam dostępny jest w 4 kolorach (i zapachach). Ja mam wersję żółtą o zapachu ananasa. 

Opakowanie balsamu jest solidnie wykonane. Warto zaznaczyć, że jest ono odkręcane, co jest bardzo wygodne. Niektóre tego typu kosmetyki mają nakrętkę, którą trzeba unieść, co często nie jest takie proste... Aż się człowiek zmęczy nim dostanie się do środka... A tu jeden ruch i gotowe :)

Do tego ten jego wygląd... Prawda, że cudny? ;) 



Balsam ma delikatny zapach soczystego ananasa. 
Nie jest on przesadnie słodki, tylko taki w sam raz. 

Przyznam, że jak zaczęłam go używać to pomyślałam, że działanie ma słabe... Jednak było to zbyt pochopne stwierdzenie. Balsam ten różni się od tych, które dotąd stosowałam. Zawsze jest tak, że po nałożeniu produktu do ust czujemy na nich warstwę kosmetyku. Natomiast ten natłuszcza wargi bez tego wrażenia, że mamy coś na ustach. Stwierdziłam, że określenie, które najbardziej oddaje to co robi ten balsam to 'polerowanie'. Tak, sprawia on, że w jedną chwilę usta są właśnie takie wypolerowane. Gładkie i błyszczące. Bez warstwy, która się lepi, czy też zbiera gdzieś w kącikach... 

Jest to bardzo przyjemny w użyciu kosmetyk. Dobrze sprawuje się na ustach, a opakowanie powoduje, że chętnie się po niego sięga :) 

Można się jedynie przyczepić do ceny... Trochę sporo jak na balsam do ust. 
Jednak wiadomo - azjatycka marka i produkt w takim pomysłowym opakowaniu... To musi trochę więcej kosztować... ;) 

Chętnie wypróbowałabym także zieloną wersję o zapachu jabłka :)
Balsam ten możecie kupić na stronie beautikon.com.



Cena: 29 zł 




Moja ocena produktu

Ogólne działanie:  5/5

Nawilżenie:  4,5/5

Wygładzenie:  5/5

Opakowanie: 5/5

Zapach:  5/5

Wydajność:  5/5

Reakcje alergiczne:  brak




12 komentarzy:

  1. jestem straszną gadżeciarą więc koniecznie muszę mieć ten balsamik :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Słodko wygląda :)
    U nas ostatnio świetnie się sprawdzają pomadki SOS z Bielendy

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapach musi być ciekawy, zachęcasz do wypróbowania :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajnie wygląda i ten zapach ananasa, aż kusi żeby wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  5. hihi, świetnie wygląda, można się nabrać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. O, jakie dobre oceny na końcu! :) Ten balsam wygląda tak smacznie, że chciałoby się go zjeść <3

    http://sakurakotoo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Wygląda pysznie :D może kiedyś się skuszę :P

    OdpowiedzUsuń
  8. kocham takie gadżety :D jak zwykle "małe, niepotrzebne" - ale jakie kochane ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Wygląda rewelacyjnie, jak ciasteczko. Chyba zgłodniałam... Ciekawe, czy mam jakieś ciasteczka w domu...

    OdpowiedzUsuń
  10. Wygląd jest naprawdę intrygujący ... ;) spróbuj koniecznie balsamow do ust EOS - był to must have zeszłego roku :)

    P.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za odwiedziny i komentarze.

Często odwiedzam blogi swoich czytelników.

Pamiętaj, że to nie jest miejsce na Twoją reklamę!
Nie interesują mnie obs/obs i kom/kom.
Komentarze zawierające linki nie są udostępniane (dotyczy to również linków do stron sklepów oraz artykułów, które umieszczono w nazwie osoby komentującej!).