lutego 12, 2016

Mask Sheet w akcji, czyli kolorowa seria od SKIN79


Cześć! 

Jeszcze na początku stycznia obiecałam Wam, że pojawią się na blogu recenzje masek od SKIN79. 
Tak więc dziś pierwsza z nich :) 
Na pierwszy ogień idą maski z kolorowej serii "I'm...". Każda z nich ma inne zadanie.
Jeśli jesteście ciekawe jak się one sprawdziły na mojej skórze to zapraszam do czytania :)




Opis:


I`m Purifying: rozjaśniająca maska w płacie dla cery problematycznej, trądzikowej. Ekstrakt tymianku i oregano kontroluje nadmiar sebum, lawenda wpływa łagodząco i goi niedoskonałości. Ekstrakt rozmarynu działa bakteriobójczo, odkażająco i przeciwzapalne. Zielona herbata daje zastrzyk antyoksydantów i skutecznie nawilża skórę.


I`m Smoothing: wybielająca maska w płacie. Wyrównuje koloryt skóry pozostawiając ją świetlistą i gładką. Opatentowany składnik Phyto-Oligo wnika w głębokie warstwy skóry zapewniając długotrwałe zatrzymanie wilgoci. Maska zawiera ekstrakty z róży, aloesu, wiśni, olejek z limonki, oraz anyżu gwieździstego działającego antyseptycznie.


I`m Firming: przeciwzmarszczkowa maska w płacie. Age Repair Mask Sheet to skuteczny zabieg przeciwzmarszczkowy dla wszystkich rodzajów cery. Peptydy kolagenowe i ekstrakty roślinne odżywiają tkankę łączną przez co skóra staje się jędrniejsza i gładsza. Adenozyna zawarta w masce pomaga utrzymać kształt włókien kolagenowych i zwiększa tworzenie się nowych, odpowiada za elastyczność skóry.


I`m Refreshing: odżywcza maseczka dodająca blasku. Przeznaczona dla cer poszarzałych, zmęczonych, z nadmierną produkcją sebum. Vital Energy Mask Sheet pomaga zachować równowagę. Delikatnie minimalizuje pory. Skwalen, olej z nasion słonecznika i zestaw witamin pomaga uzupełnić wilgotność w skórze zmęczonej, jednocześnie ograniczając nadmiar produkcji sebum. Cera staje się promienna i gładka.




Moja opinia:


Wszystkie maski są w formie płachty bardzo dobrze nasączonej preparatem. Jego konsystencja jest żelowa w masce zielonej, pomarańczowej i różowej, natomiast wersja brązowa jest nasączona bardziej kremową substancją. 

Opakowania są błyszczące i bardzo ładnie się prezentują. Same maski są porządnie wykonane, więc nie trzeba się obawiać, że przez przypadek zostaną np. rozdarte. Są całkiem spore, więc spokojnie wystarczą na pokrycie całej twarzy. Ja muszę nawet fragment maski lekko zaginać na brodzie, ponieważ w tym rejonie jest dla mnie nieco za duża. 
Maski idealnie przylegają do skóry. Należy je trzymać ok. 20 minut, jednak ja zawsze wydłużam ten czas do ok. 45 minut żeby wszystkie składniki porządnie się wchłonęły ;)

Najbardziej polubiłam się z zieloną wersją I`m Purifying. 


Maska ta ma zapach lekko cytrynowy, może tez trochę ziołowy... Dobrze oczyszcza i świetnie nawilża skórę. Jednak nie zauważyłam żadnego efektu rozjaśnienia. 

Z kolei wersja różowa I`m Smoothing jest jest najbardziej lepka z nich wszystkich. Jednak efekt lepkości skóry w moim przypadku szybko znikał :) 


Efekty po użyciu tej maski są niestety dość słabe. Ani ona nie wybiela (może gdyby stosować ją codziennie przez 2 miesiące to pojawiłyby się jakieś drobne efekty... Hmmm, nie wiem i nie mam w planach sprawdzać). Efekt nawilżenia jest bardzo średni. Taki jak po większości tego typu masek. Do tego zapach jest bardzo dziwny... Taki chemiczny. 


Brązowa wersja I`m Firming to właśnie ta, która jako jedyna jest nasączona kremową substancją.


Bardzo ładnie nawilża skórę i ją wygładza. Pachnie dość chemicznie, jednak dużo łagodniej od jej różowej koleżanki. Po jej zastosowaniu cera jest miękka i sprawia wrażenie wypoczętej. 


Ostatnia wersja, czyli pomarańczowa maska I`m Refreshing niestety mnie nie zachwyciła. 


Ma ładny, cytrusowy zapach. Efekty po jej zastosowaniu są zupełnie znikome. Ani dobrze nie nawilża, ani nie dodaje blasku, ani zastrzyku energii. Po prostu delikatnie odświeża skórę. 


Wiem, że była kiedyś wersja fioletowa I'm Hydrating. Niestety chyba została wycofana kilka miesięcy temu... Tak więc nie załapałam się na jej przetestowanie. 


Plusem tych masek na pewno jest ilość preparatu, którym są nasączone. Zawsze zostaje też go trochę w opakowaniu, wiec po zdjęciu maski wklepuje te resztki w skórę. 
Pozytywnie oceniam dwie z nich i w ich przypadku dostrzegłam efekty już po pierwszym użyciu. Natomiast pozostałe dwie zupełnie nic specjalnego nie robią. 
Tak więc na pewno będę kupować zieloną wersję. Brązową może czasami, natomiast na różową i pomarańczową już się nie skuszę. 

Maski te  można kupić na oficjalnej stronie SKIN79. Kosztują 10 zł. Jednak lepiej je kupić w promocji, która często się pojawia (jest ona także obecnie). W ramach niej otrzymujemy 2 maski w cenie jednej :) Z pewnością nie warto kupować ich w standardowej cenie ;)



Miałyście te maski? Macie swoją ulubioną? ;)


9 komentarzy:

  1. Nie miałam nigdy tych masek, ale zielona byłaby dobra dla mnie. Cena według mnie za wysoka.
    http://kosmetycznaaska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. widziałam te maski na stronie, ale jakoś nie jestem fanką masek, tym bardziej jeśli nie ma po nich efektu "WOW" :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie miałam masek z tej firmy ale od dawna mam chęć je przetestować :) Chyba skuszę się na brązową...

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo podobają mi się te maski, muszę kiedyś wypróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Już któryś raz czytam o tych maskach, ale nie kuszą mnie jakoś zbytnio.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem zwolenniczką zielonej wersji. skora jest po niej jak marzenie ;) Przy internetowych zakupach warto włożyć ją do koszyka szczególnie gdy jest na promocji ;) To była moja pierwsza koreańska sheet owa maseczka ;) I nie ostatnia.

    OdpowiedzUsuń
  7. i'm refreshing jest dla mnie rewelacyjna! 2tyg bez blyszczenia twarzy;)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za odwiedziny i komentarze.

Często odwiedzam blogi swoich czytelników.

Pamiętaj, że to nie jest miejsce na Twoją reklamę!
Nie interesują mnie obs/obs i kom/kom.
Komentarze zawierające linki nie są udostępniane (dotyczy to również linków do stron sklepów oraz artykułów, które umieszczono w nazwie osoby komentującej!).